W samorządach

„Bzura” walczy z czasem

Ważą się losy budowy regionalnej instalacji przetwarzania odpadów pod Łowiczem. Ze Związku Międzygminnego „Bzura” wystąpiły dwie gminy. Realizacja wartej 74 mln zł inwestycji wisi na włosku.

Poszło o składki. Pod koniec września ze Związku Międzygminnego „Bzura” postanowiły wystąpić Łęczyca i Łowicz. Zdaniem radnych z Łęczycy pozostanie w „Bzurze” naraziłoby miasto na zbyt wysokie koszty. Władze związku zaproponowały bowiem, aby część składek wpłaconych na budowę zakładu gospodarowania odpadami przeksięgować na składki bieżące. Identyczną decyzję o wystąpieniu podjął Łowicz. Oba samorządy argumentowały też, że przedłużające się procedury stawiają pod znakiem zapytania realizację całej inwestycji. I zapowiedziały, że będą walczyć o zwrot wpłaconych składek.


– Decyzję o przeksięgowaniu musieliśmy podjąć – odpowiada Ryszard Nowakowski, przewodniczący zarządu ZM „Bzura”. – Do tej pory zbieraliśmy składki inwestycyjne, mamy ich już sporo. Składka bieżąca była niewielka, wystarczała na funkcjonowanie biura i bieżące potrzeby.

 

 

Ale efekt jest taki, że choć na rachunku leży kilka milionów złotych, wskaźnik wynikający z art. 243 ustawy o finansach publicznych jest słaby i mielibyśmy kłopot z uchwaleniem przyszłorocznego budżetu. Stąd decyzja zgromadzenia, żeby przesunąć część składki inwestycyjnej na bieżącą, bo to poprawi wskaźnik.

 

Ale to, co korzystne dla związku, przysparza kłopotu gminom. – Bo dla nich składka inwestycyjna nie wlicza się we wskaźnik z artykułu 243, natomiast bieżąca już  tak. Dlatego Łowicz i Łęczyca zaprotestowały. Taka matematyczna łamigłówka – tłumaczy Nowakowski, i dodaje: – Żeby jeszcze poprawić wskaźnik dla związku, pożyczkę z NFOŚ zamiast na 10 lat rozłożymy na 15, a zamiast rocznej karencji w spłacie będą dwa lata.

 

Rozesłano zaproszenia

Bunt Łowicza i Łęczycy namieszał jednak trochę w finansach. Aby zmontować wkład własny niezbędny do realizacji inwestycji, związek wysłał do czterech samorządów oferty przystąpienia do „Bzury” i czerpania w przyszłości profitów wynikających ze wspólnej realizacji gospodarki odpadami komunalnymi. Samorządowcy z Aleksandrowa Łódzkiego, Wartkowic, Ozorkowa i Góry św. Małgorzaty muszą w ciągu kilku tygodni zadeklarować, czy wchodzą w ten interes.

 

Wszystkie gminy z „Bzury” rewolucję śmieciową wprowadziły samodzielnie – 10 gmin zorganizowało grupowy przetarg na odbiór odpadów,  pozostałe działały osobno. Ale umowy z wykonawcami podpisały tylko na półtora roku, bo potem powinien już zacząć działać Zakład Przetwarzania Odpadów w Piaskach Bankowych w gminie Bielawy (powiat łowicki), a związek –  jeśli zgromadzenie podejmie taką decyzję – w całości przejmie zadania związane z gospodarką odpadami. Przejmie, o ile oczywiście instalacja powstanie.

 

Czasu zostało niewiele

Związek Międzygminny „Bzura” istnieje formalnie od 2009 roku. Jego głównym zadaniem jest właśnie budowa instalacji, która otrzyma status RIPOK. Związek ma już za sobą niemal wszystkie formalności poprzedzające ogłoszenie przetargów. Jest właścicielem gruntów, ma decyzję środowiskową i większość uzgodnień, poza ostatecznym uzgodnieniem z RDOŚ.

 

Złożył też wniosek aplikacyjny do konkursu 8/POIŚ/2.1/06/2013 – wnioskowana kwota o środki z UE to 44,5 mln zł. W sierpniu wniosek został warunkowo przyjęty do oceny merytorycznej II stopnia. A warunek polega na tym, że w trakcie trwania oceny trzeba dostarczyć pozwolenie na budowę. Ministerstwo Środowiska chce umowę na dofinansowanie podpisać do końca roku. Czasu zostało więc niewiele. I nie wiadomo, jak wszystko się potoczy. – Głównym hamulcowym jest Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska – skarżą się samorządowcy.

 

Jak przekonać RDOŚ?

Członkowie „Bzury” spotkali się na zgromadzeniu ogólnym 21 października. W zabytkowym pałacu w Walewicach pod Łowiczem, w którym 150 lat temu pani Walewska potajemnie spotykała się (podobno) z Napoleonem, obejrzeli prezentację poświęconą budowie zakładu i dyskutowali o przeszkodach uniemożliwiających ogłoszenie przetargów na wykonawstwo. Zasypali szefa łódzkiej RDOŚ Kazimierza Perka gradem pytań i postulatów.

 

– Usiądźmy i rozmawiajmy. Od RDOŚ oczekujemy więcej propozycji rozwiązań. Kolego dyrektorze, musi być więcej współdziałania – apelował Cezary Dzierżek, przewodniczący zgromadzenia związku.

 

– Drogi Kazimierzu, wierzę że zrozumiesz, że czasu jest niewiele. Twoja akceptacja to szansa nie tylko dla wszystkich samorządowców, którzy tu przyjechali, ale przede wszystkim dla mieszkańców całego regionu. Ten zakład musi powstać – mówił poseł Artur Dunin, gość zgromadzenia.

 

– Nie może być tak, że niekończące się wnioski RDOŚ o dodatkowe ekspertyzy blokują przedsięwzięcie – komentowano z sali.

 

Kazimierz Perek nie krył wzburzenia: – Niczego nie blokuję. Po prostu muszę być pewien, że ta kupa śmieci po nawalnym deszczu będzie zabezpieczona, nie rozjedzie się i nie zatruje wody. Muszę być przekonany, że inwestycja jest bezpieczna nawet w warunkach ekstremalnych. Nie jestem ortodoksem przyrodniczym, a zarzuty o braku woli do współpracy uważam za niezasadne. Rozumiem presję czasu, ale nic na to nie poradzę – mówił.

 

– To jest szansa na pozytywną decyzję, czy nie? – dopytywał Perka burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego Jacek Lipiński (Aleksandrów dostał zaproszenie do przystąpienia do związku). Ale Perek uchylał się od konkretnej odpowiedzi.

 

– Jeśli wejdziemy do związku, znacząco zwiększymy efektywność przedsięwzięcia. Ale chcemy wyjechać z dzisiejszego spotkania z konkretną wiedzą, czy RDOŚ przestanie ją blokować, bo waga przedsięwzięcia jest olbrzymia. Od tego RIPOK-u zależy rewolucja śmieciowa w woj. łódzkim. To strategiczne przedsięwzięcie – mówił Lipiński.

 

– Właśnie nastawienie RDOŚ jest teraz największym naszym problemem – tłumaczył po spotkaniu przewodniczący zarządu związku Ryszard Nowakowski. – Bo od uzgodnienia z RDOŚ zależy, czy będzie pozwolenie na budowę. Jak otrzymamy pozwolenie, to po pierwsze, będziemy mieli dotację unijną z Programu Infrastruktura i Środowisko, a po drugie, dołączą do nas kolejne gminy. Wystąpienie ze związku Łowicza i Łęczycy nie będzie już wtedy stanowić zagrożenia dla tej inwestycji.

 

Na razie jest ściernisko

 

 

Samorządowcy, którzy przyjechali do Walewic, mieli też okazję obejrzeć teren, na którym powstanie zakład. Wynajętym autokarem pojechali do Piasków Bankowych. – Tu na razie jest ściernisko, ale będzie najnowocześniejszy zakład przetwarzania odpadów w Polsce – mówił Przemysław Milczarek, członek zarządu związku. – Zaprojektowany został dla 50 tys. ton odpadów komunalnych rocznie, w tym 22 tys. ton biodegradowalnych. Śmieci będą segregowane na 12 frakcji. Zainstalujemy pięć sorterów optopneumatycznych. Zatrudnienie znajdzie około 70 osób.

 

Własny RIPOK pozwoli chronić samorządy przed nadmiernymi kosztami odbioru i przetwarzania odpadów komunalnych, co bezpośrednio przełoży się na opłatę śmieciową. Dziś jest to 7 i 14 zł od osoby i w analizie finansowej przedsięwzięcia przyjęto, że opłaty nie wzrosną, będą jedynie indeksowane o wskaźnik inflacji.

 

Ale najważniejsze jest to, że nowoczesny zakład pozwoli samorządom uzyskać odpowiednie poziomy odzysku poszczególnych frakcji z odpadów komunalnych narzucone ustawą, o czym dziś nie wszystkie samorządy pamiętają.

TAGI: decyzja środowiskowa, finanse samorządowe, gospodarka odpadami, ustawa o porządku i czystości w gminach, zezwolenia,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane