Dzisiejszy paradoks polega na tym, że w czasie pandemii małe klasy i zachowywanie dystansu raczej powinny sprzyjać małym szkołom, ale na przeszkodzie stoją koszty utrzymania takich placówek. Chociaż to niejedyne powody pojawiające się we wnioskach samorządów. Zwracają one uwagę, że większa i lepiej wyposażona szkoła to lepsza jakość edukacji, większa socjalizacja uczniów, możliwość zatrudnienia nauczycieli na pełny etat, aby nie wędrowali pomiędzy placówkami, a utrzymywali więź z uczniami, możliwość organizowania zajęć pozalekcyjnych itp.
Dlatego z dużym uznaniem obserwuję starania władz Choroszczy, którzy od kilku lat próbują zlikwidować szkołę w Kruszewie, gdzie koszt utrzymania placówki na jednego ucznia w roku szkolnym 2017/2018 wynosił 70 862,73 zł! Za takie pieniądze można by wrócić do XIX-wiecznych obyczajów i każdemu uczniowi w Kruszewie zapewnić osobistą guwernantkę. Pomimo tego paradoksu ekonomicznego kurator odmawiał zamknięcia placówki przez kilka lat, ale ostatecznie władze wywalczyły jego zgodę.
Wojna z kuratorem, jakiej doświadczają liczne samorządy – tak zmotywowała radnych Choroszczy, że postanowili przenieść ją, nie tylko przecież w swoim interesie, przed Trybunał Konstytucyjny. Wniosek gminy, nie wnikając w przytaczane tam liczne ustawy, artykuły i paragrafy, opiera się na tym, że pozytywna opinia kuratora oświaty wymagana do likwidacji placówki jest niezgodna z Konstytucją. Dalej radni wywodzą, że taki zapis prawny w istocie daje kuratorowi nieograniczone prawo do blokowania decyzji samorządu jako władzy publicznej, której Konstytucja przyznaje samodzielność, w tym samodzielność wydawania środków finansowych. Gmina powinna zarządzać środkami finansowymi racjonalnie, a mamy przecież małe placówki z łączonymi klasami, które kształcą drożej niż studenta na wyższej uczelni. Utrzymywanie bardzo drogich szkół, często z kiepskim poziomem nauczania, bo tego życzy sobie kurator – oznacza oddzielenie kompetencji od odpowiedzialności. Obecnie prawo faktycznie daje kuratorowi wyłączne prawo do likwidacji placówki i wszelkie racjonalne argumenty gmin, poprawiające siatkę szkół i zarazem efektywność zarządzania oświatą – mogą być zbywane.
Tak daleko idące uprawnienie kuratora godzi w zasadę pomocniczości, o której wypowiadał się Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając, że „władza publiczna nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy małych społeczności narzucając im niekorzystne rozwiązania, czy pozbawiając je samodzielności i samorządności” (wyrok TK P 2/08 z 21 października 2008 r.). W orzecznictwie Trybunału można znaleźć liczne wyroki broniące samodzielności gmin, wskazujące, że ograniczenia muszą zawsze znajdować uzasadnienie w przepisach konstytucyjnych, zaś ustawowa ingerencja nie może być nadmierna. Niewątpliwie dając kuratorom prawo weta wobec zamykania placówek oświatowych, poszanowanie tak rozumianej zasady pomocniczości pozostawia wiele do życzenia.
Nie pierwszy raz nasz ustawodawca zapomina, że ratyfikowaliśmy ponad 26 lat temu Europejską Kartę Samorządu Terytorialnego, gdzie wyraźnie zapisano, że odpowiedzialność za prowadzenie spraw publicznych powinna być powierzona władzom będącym najbliżej obywatela. Co więcej, przy powierzeniu kompetencji innemu organowi władzy, np. kuratorowi – trzeba uwzględnić zakres i charakter zadania i nie wolno ignorować wymogów efektywności i gospodarności. Niestety, kurator jest panem i władcą absolutnym na polu tworzenia i organizowania siatki szkół. Jego uprzywilejowanie prawne od 2017 roku jest kością niezgody z samorządami, które czują się dyskryminowane, płacą i płaczą. Nie pomagają także samorządom sądy administracyjne, które ograniczają się w takich przypadkach do kontroli zgodności z prawem, nie wdając się w ocenę polityki oświatowej i zakresu nadzoru pedagogicznego, co wydaje się jest nadużywane przez kuratorów do blokowania decyzji gmin.
Cała nadzieja w Trybunale Konstytucyjnym, który pochylając się nad wnioskiem Choroszczy, mimo że Prokurator Generalny postuluje umorzenie postępowania nie doszukując się niekonstytucyjności kuratorskich kompetencji, wydał postanowienie o nadaniu biegu sprawie z Choroszczy. Daje to nadzieję samorządom, że wszechwładza kuratorów w kształtowaniu siatki placówek jednak może być ograniczona, czego jako obywatel płacący podatki i dokładający swoją złotówkę do subwencji oświatowej, też bym sobie życzył.
Wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją Rzeczpospolitej Polski: