Do urn poszło w niedzielę 5956 osób, frekwencja wyniosła ponad 27 proc. W sprawie odwołania burmistrza oddano 5736 ważnych głosów, w tym 4280 za odwołaniem. Frekwencyjny próg ważności wynosił 4743 osoby. W sprawie odwołania rady miasta głos oddało 5811 osób, w tym 4594 było na tak. Próg ważności wynosił 5795 osób.
Taki wynik głosowań to nieoczekiwane zakończenie długotrwałego konfliktu w Żaganiu, w którym obie strony – burmistrz i rada – zarzucały sobie blokowanie rozwoju miasta i rzucanie kłód pod nogi.
W 2010 r. mieszkańcy Żagania wybrali na burmistrza Sławomira Kowala. To miała być jego trzecia kadencja. W drugiej turze pokonał Grażynę Stawowczyk z Platformy Obywatelskiej. Ale już wybory do rady wygrała PO. Platforma do spółki z PSL i Komitetem Nasze Miasto Nasz Powiat zawiązała 12-osobową koalicję (cała rada liczy 21 osób). Radnych popierających burmistrza było tylko 9 i znaleźli się w opozycji.
To był początek wojny. Gdy na przykład rada obcięła sobie diety o 5 proc., to burmistrzowi pensję obniżyła o 23 proc. Koalicyjni radni zarzucali też burmistrzowi, że umorzył firmom zaległe podatki, że z powodu plajty wykonawcy rewitalizacji Pałacu Książęcego nad miastem zawisła groźba zwrotu 2 mln zł unijnej dotacji.
– Jestem burmistrzem od 10 lat, ale nigdy nie spotkałem się z tak destrukcyjną działalnością rady miasta. Ona postawiła sobie za cel walkę z burmistrzem, aby przejąć władzę w kolejnych wyborach – odpowiadał jesienią 2012 roku na zarzuty burmistrz Kowal.
W mieście zawiązały się niemal równocześnie dwa komitety referendalne. Społeczny Komitet Referendalny „Ruch Żaganian” zebrał podpisy pod referendum w sprawie odwołania burmistrza, a broniący Sławomira Kowala Społeczny Komitet Referendalny „Razem dla Żagania” – w sprawie odwołania rady. Komisarz wyborczy oba wnioski połączył i referenda odbyły się tego samego dnia.
Wybory burmistrza i rady miasta muszą się odbyć nie później niż 60 dni od ogłoszenia wyników referendów.