Na taki pomysł wpadły władze Warszawy po wielu latach ostrych dyskusji, których kulminacją były ubiegłoroczne naloty strażników miejskich na popularną klubokawiarnię Warszawa Powiśle oraz proces, jaki jedna z mieszkanek, uznana pani architekt, profesor Politechniki Warszawskiej, mieszkanka luksusowego apartamentowca niedaleko Wisły, wytoczyła miejskiemu Zarządowi Mienia, który wydzierżawił fragment bulwaru nad rzeką klubowi Cud Nad Wisłą, zdaniem pani profesor zbyt głośnemu.
Na początku kwietnia władze stolicy i przedstawiciele klubokawiarń wydali wspólne oświadczenie, zapowiadające gotowość do wyznaczenia „stref, w których gwar uliczny może występować również w godzinach nocnych”. Urzędnicy „dostrzegają rolę klubokawiarń i przyznają, że wszelkie problemy warto rozwiązywać na drodze dialogu i porozumienia” oraz „dołożą starań, by to ułatwić”. Oświadczenie interpretowano w ten sposób, że władze miasta w końcu przyznały, że klubokawiarnie odgrywają ważną rolę w upowszechnianiu kultury, są bazą dla inicjatyw artystycznych i animują lokalne społeczności.
Warszawski radny Krystian Legierski tłumaczył potem dziennikarzom: – Pod pojęciem stref gwaru nie kryje się zamiar znoszenia ciszy nocnej, raczej chodzi o to, aby gwaru ulicznego, np. z ogródka przy lokalu gastronomicznym, nie traktować jako jej naruszenia i pretekstu do interwencji straży miejskiej.
Gdzie miałyby powstać takie strefy? W pierwszej kolejności wymieniane są okolice bulwarów nad Wisłą, choć nie wiadomo jeszcze, w którym miejscu i w jakiej odległości od rzeki. Raczej mała jest szansa, by nowe zasady zaczęły obowiązywać na Starym i Nowym Mieście, gdzie w kamienicach zlokalizowanych nad restauracjami mieszkają ludzie. Już bardziej na Trakcie Królewskim, gdzie restauracji i kawiarni przybywa w ogromnym tempie, a stoliki są zajęte we wszystkie popołudnia nawet w środku tygodnia.
Na bulwarach wiślanych sprawa jednak też nie będzie prosta. Funkcjonowanie pawilonów gastronomicznych na lewym brzegu rzeki przewiduje projekt remontu nabrzeża, który właśnie się zaczął. Potrwa do 2015 r. i kosztuje 122 mln zł. Powstaną tam platforma widokowa, pawilony gastronomiczne i rozrywkowe oraz punkt informacji turystycznej, cumować będzie pływająca restauracja, powstanie nawet pluskowisko dla dzieci. Niedaleko bulwarów wyrosły jednak ekskluzywne apartamentowce, w których ceny mieszkań są jednymi z najwyższych w Polsce. Lokatorzy, którzy tam zamieszkali, domagają się ciszy i gotowi są iść do sądu, aby dowodzić swoich praw do życia w spokoju jak na wsi.
Jeśli pomysł tzw. stref gwaru doczeka się realizacji, Warszawa będzie wzorem dla innych miast, jak rozwiązywać takie problemy. Ale do wyznaczenia stref droga jeszcze daleka. Bardzo daleka.