W samorządach

Wojna o śmieci w Nadarzynie

Czy wójt Nadarzyna będzie pierwszą w Polsce ofiarą rewolucji śmieciowej? W gminie trwa zbiórka podpisów pod wnioskiem o referendum. Główny zarzut: przyzwolenie na rozbudowę sortowni odpadów.

Ulica Turystyczna w podwarszawskim Nadarzynie. To tutaj ulokowała się spółka Hetman. Firma zbudowała sortownię odpadów, która ma teraz status RIPOK. Hetman działa tu zresztą od lat, jeszcze przed 1 lipca odbierał odpady komunalne od mieszkańców Nadarzyna. Teraz, dzięki wygranym w przetargach, obsługuje trzy gminy: Żyrardów, Grodzisk Mazowiecki i właśnie Nadarzyn. A wygrał niską ceną, ponieważ posiada własną instalację. Na przykład w Nadarzynie mieszkańcy płacą tylko 7 zł miesięcznie za odbiór odpadów posortowanych i 12 zł, jeśli sortować nie chcą. To jedne z niższych stawek w regionie.

 

Miejsce, gdzie działa sortownia, to w zasadzie odludzie. Ulica Turystyczna z turystyką nie ma nic wspólnego. Prowadzi przez nieużytki, mija cmentarz, dopiero pod koniec stoi kilka domów. A na samym krańcu oczyszczalnia ścieków, garbarnia i sortownia odpadów. Czysto, zielono, żadnych śmieci na poboczach, żadnego fetoru. Sortowane odbywa się w zamkniętej hali, odpady nie mają styczności z otwartym podłożem. Ta część Nadarzyna objęta jest zresztą miejscowym planem zagospodarowania, który przewiduje tu strefę usługowo-przemysłową.

 

Zakład Hetmana przerabiał dotąd do 35 tys. ton odpadów rocznie. Ale rozbudowuje się, zdolności produkcyjne wzrosną do 160 tys. ton. Powstanie linia do produkcji paliwa alternatywnego oraz mobilny kompostownik – to elementy dostosowawcze do wymogów stawianych RIPOK-om. Inwestycja dofinansowana jest przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie, w formie pożyczki, kwotą prawie 2,5 mln zł.

 

I właśnie rozbudowie sprzeciwia się grupa mieszkańców. Argumenty? Nadarzyn to gmina willowa, nie można pozwolić, by przejeżdżały przez nią dziesiątki śmieciarek. Protesty zaczęły się wiosną, gdy mieszkańcy dowiedzieli się o planach inwestycyjnych. Apogeum osiągnęły w niedzielę 29 września, kiedy podczas antyśmieciowej demonstracji zablokowano centralne rondo we wsi. Zbierano też podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania wójta. Akcji przewodniczy inicjatywa, która nazwała się Zielony Nadarzyn.

 

Protest podszyty polityką?

Janusz Grzyb rządzi Nadarzynem już czwartą kadencję. Ale w samorządzie działa od 23 lat. O akcji referendalnej mówi krótko: – Akcja polityczna. Próba osłabienia mojej pozycji przed przyszłorocznymi wyborami. Wszystkie wybory wygrywałem w pierwszej turze. Chodzi tylko o to, aby w referendum podważyć zaufanie do mnie – mówi Grzyb.

 

 Wójt Janusz Grzyb

 

Wylicza kontrole, jakie mieszkańcy ściągnęli na ul. Turystyczną. Ani regionalna dyrekcja ochrony środowiska, ani powiatowa inspekcja sanitarna, ani urząd marszałkowski nie dopatrzyli się uchybień. – Inwestycja jest zgodna z planem zagospodarowania. Wszystkie zezwolenia budowlane wydaje zresztą starosta, nie ja. Nie ma żadnej uciążliwości dla środowiska czy okolicznych mieszkańców, linie technologiczne są nowoczesne. Próbowaliśmy rozmawiać z Zielonym Nadarzynem, odbyła się dysputa społeczna. Zrobiliśmy nawet pomiary ruchu śmieciarek. Jak wyszło, że nie jest tak jak oni mówią, to przestali się z nami spotykać – mówi wójt Grzyb.

 

Protestujący, aby nadać rangę swoim argumentom, skrzyknęli lekarzy, którzy mieszkają w Nadarzynie. A ci wystosowali, jak to nazwali, protest obywatelski, w którym powołują się na badania pracowników naukowych uniwersytetu w Stuttgarcie, z których wynika, że sortownia odpadów to źródło skażenia okolicy zarodnikami grzybów i pleśni. „Tego rodzaju instalacje niosą zagrożenie zdrowotne, takie jak: alergie, choroby grzybicze zewnętrzne i wewnętrzne, zatrucia spowodowane toksycznym działaniem grzybów. (…). Przy wietrznej pogodzie zarodniki grzybów, które rozprzestrzeniając się drogą powietrzną, roznoszone będą po pobliskich okolicach i wdychane przez mieszkańców”. Pod pismem podpisało się z nazwiska 22 medyków.

 

Na wspomnienie tego pisma wójt tylko się uśmiecha. – Wystarczyło sprawdzić fakty. Tekst o zagrożeniu zarodnikami grzybów powstał 20 lat temu. Zrobili przedruk ze starego niemieckiego czasopisma, a tekst dotyczył zewnętrznych wysypisk. Ma się nijak do naszej rzeczywistości. Lekarze się skompromitowali – mówi.

 

W gazetce „Eko puls”, wydawanej przez spółkę Hetman, można nawet przeczytać, że oryginalny tekst z wynikami badań ukazał się w niemieckim piśmie „Forum Stadte – Hygiene” w grudniu 1994 roku. „Eko puls” cytuje eksperta z firmy Eko-konsult, że badania i ustalenia pochodzące z lat 90. ubiegłego wieku odnoszą się do oddziaływania środowiskowego technologii z tamtego okresu. Ówczesne metody przetwarzania odpadów niewiele mają wspólnego z tymi, które są obecnie stosowane. Dziś też nieporównywalne są wymogi dotyczące bezpieczeństwa środowiska.

 

Kto stoi za protestem

W nadarzyńskiej radzie gminy nie ma przedstawicieli wielkiej polityki. 13 na 15 radnych pochodzi z lokalnego ugrupowania, które w 2010 roku poszło do wyborów pod szyldem komitetu „Ponad podziałami”. Z tego samego komitetu wywodzi się wójt. Dwóch radnych jest niezależnych. A kto jest w inicjatywie referendalnej? Jej pełnomocnik Mariusz Karpiński tłumaczy, że grupa ma wsparcie PiS, SLD i Ruchu Palikota.

 

Sporo informacji o planowanym referendum znaleźć jednak można na stronie internetowej gminnego komitetu PiS w Nadarzynie. „Doświadczenia ostatnich miesięcy boleśnie dowodzą, że władza samorządowa w Gminie Nadarzyn sprawowana jest w sposób arogancki, bez liczenia się z rzeczywistymi potrzebami jej mieszkańców. Zaangażowanie władz gminy na rzecz prywatnej firmy dążącej, wbrew licznym protestom, do znaczącej rozbudowy zakładu przetwarzania odpadów przy ulicy Turystycznej w Nadarzynie, każą zastanowić się, czy urzędujące władze Gminy Nadarzyn w dalszym ciągu działają w interesie i na rzecz dobra mieszkańców jako wspólnoty samorządowej” – czytamy.

 

Dla niewtajemniczonych, czym jest referendum, umieszczono pytanie, na które trzeba będzie odpowiedzieć przed urną: „Czy jest Pan/Pani za odwołaniem Janusza Grzyba, Wójta Gminy Nadarzyn, przed upływem kadencji?”.

 

Ze strony można się też dowiedzieć, że: „Wójt Gminy Nadarzyn, swoimi decyzjami, ignorując głosy sprzeciwu, od dłuższego czasu ewidentnie wspiera rozwój firmy śmieciarskiej działającej w Nadarzynie. Zakład ten, na bazie planów przyjętych przez Zarząd Województwa Mazowieckiego, zyskał niedawno status instalacji regionalnej (tzw. RIPOK) i ma  przetwarzać strumień odpadów komunalnych od co najmniej 120 tys. mieszkańców! (…) Przetwarzanie szerokiego spektrum różnych odpadów, łącznie z niebezpiecznymi i produkcja kompostu w środku dużej miejscowości, w sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej, szkół i przedszkoli tworzy realne zagrożenie dla zdrowia mieszkańców. Istnieją uzasadnione obawy, że nastąpi znaczące pogorszenia się warunków życia, jak również że dojdzie do spadku cen nieruchomości w całej okolicy”.

 

Oprócz informacji o referendum na stronie są też zaproszenia na spotkanie pt. „Zmiany dla Polski” z prof. Piotrem Glińskim, kandydatem PiS na premiera rządu technicznego, oraz prof. Janem Szyszko, ministrem środowiska w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego.

 

Wójt znowu wystartuje

Janusz Grzyb: – Ponieważ cała ta awantura ma wyłącznie polityczny kontekst, planuję start w kolejnych wyborach, nawet jeśli w referendum zostanę odwołany. Ja tu mieszkam 27 lat. Znam ludzi, spotykam się z nimi, rozmawiam. Jakość życia bardzo się w ostatnich latach poprawiła. Sto procent gminy jest zwodociągowanej, zgazyfikowanej i okablowanej łączami telekomunikacyjnymi. Tylko wskaźnik zasięgu kanalizacji wynosi 85 proc. W kolejnej kadencji i tu dojdziemy do setki – mówi. – Chcę dokończyć budowę zespołu szkół, trzeba odrestaurować parki, jest dużo do zrobienia. Ci, którzy chcą mnie odwołać, pojmują świat przez pryzmat wojny politycznej. Ale w Nadarzynie polityki nie było i nie ma, dlatego tak świetnie się rozwijamy i dużo inwestujemy.

 

 

We wrześniowym numerze „Wiadomości nadarzyńskich”, biuletynie wydawanym przez urząd gminy, ukazało się oświadczenie wójta, w którym ten zarzeka się, że żadna z firm działających na terenie gminy nie jest faworyzowana, a planowana rozbudowa sortowni odpadów jeszcze bardziej zwiększy bezpieczeństwo zakładu dla środowiska.

 

Na kolejnej stronie swoje stanowisko publikują gminni radni i sołtysi. Piszą: „Zaangażowanie się w akcję referendalną partii politycznych reprezentujących skrajnie różne poglądy i przede wszystkim własne interesy, wskazuje, że ponad dobro gminy przedkładana jest polityczna zawierucha”.

 

A czy po 1 lipca do urzędu gminy wpłynęły jakiekolwiek skargi na odbierającą odpady komunalne od mieszkańców spółkę Hetman? Wójt Janusz Grzyb: – Wszystko działa bez zarzutu. Nie mamy żadnych skarg.

TAGI: gospodarka odpadami, odpady komunalne, referendum,

Aby zapewnić prawidłowe działanie i wygląd niniejszego serwisu oraz aby go stale ulepszać, stosujemy takie technologie jak pliki cookie oraz usługi firm Adobe oraz Google. Ponieważ cenimy Twoją prywatność, prosimy o zgodę na wykorzystanie tych technologii.

Zgoda na wszystkie
Zgoda na wybrane